piątek, 6 lutego 2015

Brzoskwinka nailwear pro+ od Avon.

Ostatnio skróciłam całkiem moje paznokcie. Zaczęły się mocno rozdwajać, co mnie bardzo denerwuje, ale wiem, że to moja wina. Za mało pielęgnacji, za dużo lakierów i o wiele za dużo sprzątania, mycia itd. bez rękawiczek. Czas zmienić nawyki. Choć moje paznokcie, nawet przy moim złym traktowaniu ich, tak czy siak rosną mi jak szalone i po 2 tygodniach znowu stają się długie. Nie narzekam z tego powodu, ale czasami to denerwujące, że co chwila muszę je skracać (jeśli oczywiście chcę je mieć króciutkie), ponieważ są bardzo twarde i nie jest to lekka robota. ^^'
Wzięło mnie też ostatnio na nieco delikatniejsze kolory. I tak postanowiłam sięgnąć po lakier z Avonu, z linii nailwear pro+, o pięknym brzoskwiniowym kolorze. Niestety nie mam pojęcia jak nazywa się owy kolor, ponieważ lakiery z Avonu mają nazwy tylko na pudełeczkach. A pudełeczko znajduje się chyba niestety w koszu. 

Lakier ten znalazł się w moich rękach za sprawą mamy, która skusiła się, ponieważ myślała, że będzie to półtransparentny, brokatowy kolor (ponieważ tylko takie lubi). A tu psikus. Lakier jest idealnie kremowy. Co zdziwiło także mnie, ponieważ przez buteleczkę można zobaczyć odbijające się w świetle różowe drobinki, których (na moje szczęście) na paznokciach nie widać. 

Połączyłam go z moim najlepszym beyond cozy i oto efekt:

Czyż nie wygląda uroczo? :)
Do zdobienia użyłam taśmy do opatrunków (która została mi w domu po mojej przygodzie z wyrostkiem), która nieźle się do tego nadała. :D



Osoby nie potrafiące malować paznokci wolno i precyzyjnie (tak jak moja mama) nie będą z niego zadowolone, ponieważ jak większość jasnych, kremowych lakierów, może trochę smużyć. Ja na szczęście nie miałam z tym żadnych problemów. Nałożyłam 2 cienkie warstwy na paznokcie wcześniej pomalowane bazą. Całość wyschła dość szybko i dobrze. Dodam, że tym razem nie nałożyłam top coat'u, ponieważ mam go już resztkę i naprawdę przeokropnie się ciągnie. :( 


Lakier trzymał mi się na paznokciach naprawdę długo. Przez jakieś 4-5 dni wyglądał naprawdę bardzo dobrze, nie odpryskiwał, nie schodził z końcówek, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem! Ogólnie jestem naprawdę baardzo zadowolona. :)
Wpadł w moje ręce przez przypadek, a totalnie mnie zauroczył w połączeniu z moim Essiakiem. Myślę, że takie połączenie będzie często gościło na moich paznokciach. :)



Na końcu chciałabym jeszcze zaprosić do http://kosmetyczna24.blogspot.com/ u której trwa rozdanie paletki firmy Zoeva. :) 




Cherrr.

niedziela, 1 lutego 2015

Czerń i złoto, czyli moje ulubione połączenie.


Uwielbiam łączenie czerni i złota. Nie tylko na paznokciach, lecz także w ubraniach, butach i dodatkach. Mieszcząc się przed końcem karnawału i czasu studniówek, chciałabym pokazać mój imprezowo-wieczorowy manicure. Tak pomalowane paznokcie miałam na sylwestra. Idealnie pasowały do mojej czarnej sukienki i złotych pierścionków, o których niestety zapomniałam przy robieniu zdjęć.










 Efekt uzyskałam przy użyciu bazy, 3 lakierów, rozłożystego pędzelka i top coat'u Seche. Oczywiście najpierw zaczęłam od bazy. Później nałożyłam 2 cienkie warstwy czarnego lakieru (tu użyłam matu z GR, lecz nie miało to znaczenia przy użyciu topu). Po wyschnięciu, nałożyłam blade złotko od Essie, używając do tego pędzelka i robiąc ruchy od nasady paznokcia, do jego połowy, tak, żeby nie było widać prostej granicy między nim a czarnym. Na końcu na całość nałożyłam złoty brokat z GR, a żeby wszystko utrwalić i dodać pięknego połysku, wszystkie paznokcie pomalowałam topem i...tadaaam! :D Efekty można podziwiać u góry. Mi osobiście to zdobienie bardzo przypadło do gustu. Wyglądało elegancko a zarazem ozdobnie. Było moim dodatkiem do czarnej sukienki. :)




Cherrr.