poniedziałek, 24 listopada 2014

Rimmel Lycra Pro Professional Finish 367 Bare Necessities czyli trwały nudziak.

Zasiadłam właśnie z kubkiem herbaty z miodem i cytryną na wyciągnięcie ręki- tak więc mogę zacząć pisanie. 
Jakiś miesiąc temu robiłam zakupy kosmetyczne przez internet. Przeglądając kolejno dziesiątki stron przeróżnych lakierów od razu rzucił mi się w oczy ten oto lakier w kolorze nude. Długo się nie zastanawiałam nad dodaniem go do koszyka, ponieważ uwielbiam takie odcienie, a moje poprzednie lakiery w tej tonacji już dawno przestały nadawać się do użytku. Zachęcająca była także cena, gdyż kosztował zaledwie 6,50 zł (cena podana na wizażu to 15 zł).
Tak więc w mojej kolekcji znalazł się Rimmel Lycra Pro Professional Finish w kolorze 367 Bare Necessities (ang. najniezbędniejsze), który powinien być podstawą każdej kolekcji lakierów. :)




Profesjonalne krycie za jednym pociągnięciem. Formuła Extra Life Lycra wzbogacona mikrominerałami wypełnia niedoskonałości i tworzy gładką i wyjątkowo błyszczącą powierzchnię. Chroni paznokcie przed promieniami UV, a kolor przed blaknięciem. Elastyczna struktura warstw lakieru dzięki czemu lakier nie odpryskuje. Trwały kolor nawet do 10 dni. Innowacyjny pędzelek Maxi Brush o rewolucyjnej szerokości. Posiada ponad 800 włókien zaprojektowanych do każdego kształtu paznokcia. Zapewnia równomierne krycie za jednym pociągnięciem.

Opis producenta wygląda bardzo obiecująco. Niestety muszę mu ciut zaprzeczyć. Nigdy nie może być przecież tak idealnie. :P Po pierwsze "krycie za jednym pociągnięciem" nie do końca się sprawdza. Aby Bare Necessities ładnie krył potrzebne są najmniej 2 warstwy, które nie mogą być zbyt cienkie. I tu pojawia się problem ze schnięciem- 2 cienkie (lecz lekko prześwitujące) warstwy schną w przeciągu 30 min. Lecz gdy nałożyłam dwie warstwy, z czego jedna była ciut grubsza, tak, aby kolor był idealnie równy- lakier nie wysechł do końca w przeciągu godziny. 
Dla mnie problem to jednak nie jest, gdyż top coat którego używam, a mianowicie Seche Vite radzi sobie z wysuszeniem go w przeciągu zaledwie 10-15 minut. :) Wracając do opisu- lakier przy odpowiedniej grubości warstw rzeczywiście tworzt ładną i gładką powierzchnię. Czy chroni paznokcie przed UV? Tego niestety nie byłam w stanie odczuć ani zobaczyć. :P Kolor rzeczywiście nie blaknie. Pędzelek Maxi Brush jest moim zdaniem bardzo wygodny. No i na koniec rzecz, która jest najbardziej rzucająca się w oczy w tym wszystkim- trwałość do 10 dni! Czy wytrzymałby 10 dni? Na pewno nie w nienagannym stanie, ale kto wie. Ja nosiłam go przez 5 dni i przez całe 5 dni wyglądał naprawdę nieźle. 





Moim zdaniem idealnie pasuje na każdą okazję. Nie rzuca się w oczy, a za razem prezentuje się bardzo ładnie, delikatnie i z wdziękiem. Podoba mi się na paznokciach solo, lecz lubię mieć paznokieć na palcu serdecznym w innym kolorze (najczęściej złotym lub srebrnym), tak więc zestawiłam go sobie z lakierem Essie w kolorze Beyond Cozy, o którym powiem więcej w jednym z kolejnych postów. Efekt? Moim zdaniem idealny. 







A tak prezentował się 5 dnia: 



Prawda, że nieźle? A muszę dodać, że był wystawiany na nieciekawe warunki, tak jak wszystkie lakiery, których używam. Ale ani mycie naczyń, sprzątanie łazienki i ręczne pranie nie były mu straszne! Nie wspomnę już o tym, że jako alergik często się drapię. A tu proszę- po 5 dniach końcówki w naprawdę niezłym stanie. 

Podsumowując, Rimmel 367 Bare Necessities, tak jak podpowiada nam sama nazwa, to niezbędnik, który powinien znaleźć się w każdym pudełku z lakierami. :) Trwały, delikatny kolor, o dobrej konsystencji, który na internecie można upolować za naprawdę niską cenę. Poza tym- ideał na jesień! 

A teraz lecę po nową herbatę, gdyż poprzednią jakieś 5 minut temu wypił mi brat, twierdząc, że moja herbata jest idealnie wyważona pod względem ilości miodu i cytryny. :D 


Cherrr, lakieromaniak. :)

niedziela, 23 listopada 2014

Nadszedł ten dzień, by w końcu to zacząć..

A więc dziś nadszedł ten dzień, w którym w końcu piszę pierwszy post. Gdy planowałam pisanie bloga, miałam milion genialnych pomysłów na to, co mogłabym napisać w pierwszej notce. Ale jak to zwykle bywa z moimi myślami spod prysznica, lub z tymi, gdy nie mogę zasnąć- szybko uciekają mi z głowy. Dlatego napiszę prosto, krótko i na temat.

Na imię mam Karolina, mam 19 lat i myśl o prowadzeniu bloga chodziła za mną od bardzo długiego czasu. W końcu założyłam go już ponad tydzień temu, ale nadal nie mogłam się zebrać do tego, żeby cokolwiek napisać. Po wielu "no napisz coś w końcu na tym blogu" mojego chłopaka, stwierdziłam, że w końcu przecież muszę to zrobić. 

Dlaczego w ogóle założyłam tego bloga? Może dlatego, że mam manię na punkcie lakierów do paznokci (i wszystkich innych kosmetyków. :D) i lubię o nich mówić, lubię się zachwycać i cieszyć każdym nowym kolorem. A tego wszystkiego najczęściej musi słuchać mój biedny M. Nie narzeka jakoś bardzo, ale nie rajcuje się tym wszystkim tak samo jak ja. Ani ktokolwiek inny w moim otoczeniu. I oto blog moim wybawieniem! Mam zamiar zarzucać go zdjęciami, informacjami i moimi opiniami na temat właśnie lakierów (choć nie tylko). W końcu miejsce, w którym będę mogła się wygadać! :D I mam nadzieję, że znajdą się tacy, którzy będą chcieli to czytać, a może później znajdą się nawet tacy, którzy będą chcieli dorzucić w komentarzach swoje co nieco. :)
Tak więc w tym tygodniu pojawi się pierwszy porządny, lakierowy post.


Cherrr, lakieromaniak. :D