Jakiś miesiąc temu robiłam zakupy kosmetyczne przez internet. Przeglądając kolejno dziesiątki stron przeróżnych lakierów od razu rzucił mi się w oczy ten oto lakier w kolorze nude. Długo się nie zastanawiałam nad dodaniem go do koszyka, ponieważ uwielbiam takie odcienie, a moje poprzednie lakiery w tej tonacji już dawno przestały nadawać się do użytku. Zachęcająca była także cena, gdyż kosztował zaledwie 6,50 zł (cena podana na wizażu to 15 zł).
Tak więc w mojej kolekcji znalazł się Rimmel Lycra Pro Professional Finish w kolorze 367 Bare Necessities (ang. najniezbędniejsze), który powinien być podstawą każdej kolekcji lakierów. :)
Opis producenta wygląda bardzo obiecująco. Niestety muszę mu ciut zaprzeczyć. Nigdy nie może być przecież tak idealnie. :P Po pierwsze "krycie za jednym pociągnięciem" nie do końca się sprawdza. Aby Bare Necessities ładnie krył potrzebne są najmniej 2 warstwy, które nie mogą być zbyt cienkie. I tu pojawia się problem ze schnięciem- 2 cienkie (lecz lekko prześwitujące) warstwy schną w przeciągu 30 min. Lecz gdy nałożyłam dwie warstwy, z czego jedna była ciut grubsza, tak, aby kolor był idealnie równy- lakier nie wysechł do końca w przeciągu godziny.
Dla mnie problem to jednak nie jest, gdyż top coat którego używam, a mianowicie Seche Vite radzi sobie z wysuszeniem go w przeciągu zaledwie 10-15 minut. :) Wracając do opisu- lakier przy odpowiedniej grubości warstw rzeczywiście tworzt ładną i gładką powierzchnię. Czy chroni paznokcie przed UV? Tego niestety nie byłam w stanie odczuć ani zobaczyć. :P Kolor rzeczywiście nie blaknie. Pędzelek Maxi Brush jest moim zdaniem bardzo wygodny. No i na koniec rzecz, która jest najbardziej rzucająca się w oczy w tym wszystkim- trwałość do 10 dni! Czy wytrzymałby 10 dni? Na pewno nie w nienagannym stanie, ale kto wie. Ja nosiłam go przez 5 dni i przez całe 5 dni wyglądał naprawdę nieźle.
Moim zdaniem idealnie pasuje na każdą okazję. Nie rzuca się w oczy, a za razem prezentuje się bardzo ładnie, delikatnie i z wdziękiem. Podoba mi się na paznokciach solo, lecz lubię mieć paznokieć na palcu serdecznym w innym kolorze (najczęściej złotym lub srebrnym), tak więc zestawiłam go sobie z lakierem Essie w kolorze Beyond Cozy, o którym powiem więcej w jednym z kolejnych postów. Efekt? Moim zdaniem idealny.
A tak prezentował się 5 dnia:
Prawda, że nieźle? A muszę dodać, że był wystawiany na nieciekawe warunki, tak jak wszystkie lakiery, których używam. Ale ani mycie naczyń, sprzątanie łazienki i ręczne pranie nie były mu straszne! Nie wspomnę już o tym, że jako alergik często się drapię. A tu proszę- po 5 dniach końcówki w naprawdę niezłym stanie.
Podsumowując, Rimmel 367 Bare Necessities, tak jak podpowiada nam sama nazwa, to niezbędnik, który powinien znaleźć się w każdym pudełku z lakierami. :) Trwały, delikatny kolor, o dobrej konsystencji, który na internecie można upolować za naprawdę niską cenę. Poza tym- ideał na jesień!
A teraz lecę po nową herbatę, gdyż poprzednią jakieś 5 minut temu wypił mi brat, twierdząc, że moja herbata jest idealnie wyważona pod względem ilości miodu i cytryny. :D
Cherrr, lakieromaniak. :)
Sprawdź proszę warunek związany z instagramem, bo nie ma Ciebie wśród moich obserwatorów ;)
OdpowiedzUsuńprzepraszam, musiałam to przeoczyć. już zaobserwowałam. :)
OdpowiedzUsuńŚliczne paznokcie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję. :))
UsuńPięęęęękny, bardzo podobny do Sand Tropez, który mam właśnie na pazurkach:D
OdpowiedzUsuńTo można go uznać za tańszy zamiennik :D
OdpowiedzUsuń