poniedziałek, 23 marca 2015

Ombre/Gradient nails. || Cieniowane pazury z błyskiem. || Kolejne zakupy. ||

Hejka!
Znowu biorę się za pisanie o później godzinie..coś czuję, że chyba tak już będzie za każdym razem.
Dzisiaj kolejny post mieszaniec. Znowu paznokcie i znowu zakupy. Nie obiecuję, że to ostatni taki, bo pewnie będzie takich jeszcze wieeele na tym blogu, ale mogę za to obiecać, że kolejny będzie już z innej kategorii. :)

Tak więc zacznę od spraw lakierowych. Głównym gościem jest znowu Lavender Sky od Avon!
Tak jak już mówiłam- polubiliśmy się. :D
Pomimo tego, że na paznokciach znowu ten sam lakier, to wcale nie to samo i wcale nie nudno.
Postanowiłam pobawić się trochę gąbeczką i spróbować po raz kolejny z ombre, w którym nie jestem niestety mistrzem. Tym razem także wyszło bez rewelacji, ale na ratunek ruszył 'diamond frost', który kupiłam ostatnio w h&m.
Oto co z tego wszystkiego wyszło:






Do zrobienia gradientu/ uzyskania efektu ombre użyłam, tak jak już wyżej napisałam, Lavender Sky, lakieru z Inglot nr.708 oraz lakieru w kolorze ciemnej śliwki z Avon. Następnym razem będę musiała jeszcze nad tym popracować.. :D Ale jak już mówiłam także, lakier z h&m wszystko uratował, a do tego nadał pięknego połysku i odrobiny szaleństwa. Do tego cudownie mieni się w świetle! Same zobaczcie: 


Nie wiem dlaczego, ale cały ten mani kojarzy mi się trochę z jednorożcem..albo wróżkami. :D
W każdym razie, dla mnie ma w sobie trochę magii. I oczywiście mocno przyciągał spojrzenia koleżanek z klasy (chodzę do klasy kosmetycznej w studium, tylko ja umiem malować paznokcie :D) . Ja sama nie mogę się napatrzeć. Niestety po 4 dniach zbliża się jego koniec i jutro będę musiała sięgnąć po zmywacz. Końcówki się nieładnie pozdzierały, na pewno przez ilość warstw.


W piątek złożyłam zamówienie na mintishop.pl. (Wykorzystałam kupon z gazety na -10%). Miało dotrzeć w około 7 dni, więc postanowiłam zapomnieć, żeby nie czekać. Dziś po 12 usiadłam z kubkiem kawy i akurat do domu przyszedł tata, niosąc w ręku niewielkie pudełko. Gdy mi je podał, dopiero po chwili skojarzyłam, że to moje zamówienie. :D No bo po ostatnich przygodach z innym sklepem, tego się nie spodziewałam! 3 dni i do tego wcale nie wyłącznie robocze. I jeszcze na pudełku kartka z moim imieniem i nazwiskiem i zamiast "Karolina", urocze "Karola". :)) Po dostaniu się do środka- jeszcze lepiej, bo na dnie śliczna torebka a na niej cukierek w takich samych kolorach. No a w torebce wiadomo co- kosmetyyyyki. :D







Zamawiałam z przyjaciółką, tym razem W. i do niej należy Seche (który oczywiście poleciłam jej ja :D), tusz do rzęs z Bourjois (Volume glamour Max Holidays) i pędzelek Hakuro H64, którego już jej zazdroszczę, nie musząc nawet wyjmować go z folii. 

Moje łupy to:
-balsam do ust Eos o smaku jagody acai. 
-krem do rąk Eos, berry blossom. ( już koooocham <3 )
-pędzelek do różu Hakuro H24
-tusz do brwi z Catrice
-Babyface BB krem z IT'S SKIN, do skóry mieszanej i tłustej

Zamówiłam też bazę pod makijaż z Dermacol dla mamy i przeżyłam niemały szok, bo przy zamówieniu przeoczyłam fakt, że baza ta ma pojemność jedynie 10ml. Ale mama się nie połapała, że nie miałam o tym pojęcia, ponieważ jej poprzednia baza była takie samej wielkości. :D 

Próbkę kremu pod oczy z Sylveco dostałam w gratisie razem z cukierkiem. Fajnie, bo nie miałam jeszcze do czynienia z tą firmą. :)

Mama kupiła mi magic stars'y jako zapłatę, za to, że zawiozłam dziś ją i babcie do lekarza. I tak patrząc na to opakowanie i na moje paznokcie, stwierdziłam, że muszę spróbować znowu galaxy nails, które robiłam już kiedyś, ale które jednak nie było za szałowe. ;d







Oczywiście już ich nie ma, zostało opakowanie. Pomógł Karol (brat), który zawsze jest chętny do moich słodyczy. 


Na koniec pochwalę się jeszcze zdjęciem, które zrobiło furrorę na moim instagramie- szałowa ilość lajków, mamy rekord. I lecą dalej. :D 


Tak więc mam już dwa, a w planach mam zdobycie wszystkich kolorków. :D

Oj, napisałam się dzisiaj trochę i nawklejałam zdjęć. Już nie męczę więcej- północ chwilę temu wybiła. Lecę spać- dobranoc! :) 



Cherrr.




środa, 18 marca 2015

Avon Gel Finish - Lavender Sky, ideał na wiosnę. :)

Cześć! :)
Tak jak zapowiedziałam w poprzednim poście- dzisiaj czas na 'lawendowe niebo'.
Od kiedy zamówiłam ten lakier w Avon i dostałam go w swoje łapska- króluje on na moich paznokciach. Mam go od miesiąca, na pazuracach był już najmniej 5 razy- takiego wyniku chyba żadnen dawno nie miał. :D
Może to dlatego, że tak baaardzo chcę, żeby ta piękna wiosenna pogoda została już z nami na dłużej, a lakier ten bardzo kojarzy mi się właśnie z wiosną. Jest taki delikatny, przyjemny dla oka. Odcień ani zbyt chłodny, ani za ciepły- idealny! :)




A co poza pięknym kolorem? Nadal kolorowo. :D Lakier kryje już po jednej grubszej warstwie (co dla mnie przydatne jest gdy mam chwilę na pomalowanie paznokci, bo gdy mam czas zawsze kładę 2 warstwy), schnie całkiem szybko i ma bardzo ładny połysk. Do tego trzyma się na paznokciach w dobrym stanie przez kilka dni nawet bez topu. :) 


Zdjęcia odrobinkę przekłamane, ale coś nie mogłam złapać dobrego światła, w którym w pełni oddałby swój kolor. W rzeczywistości jest bardziej zabielony i mniej niebieski. ;d


Odbiegając od Lavender Sky - byłam wczoraj z mamą na zakupach. :D Miałam ją zawieźć do lekarza (zapomniałam się pochwalić- miesiąc temu zdałam egzamin na prawko za pierwszym razem, a dwa tygodnie temu odebrałam plakietkę. :D), ale wyruszyłyśmy z domu jakieś 2 godziny wcześniej, żeby polatać trochę po sklepach. Jak zwykle w moje łapska wpadło kilka rzeczy. :D



Najwięcej siedziałyśmy w h&m- tam dorwałam 2 lakiery (jeden za 4,90, a drugi 6,90), mokre chusteczki po 2zł, bluzkę w biało-granatowe paski (w promocji za 30zł) i ten piękny naszyjnik z różami (który niestety nie był już na promocji i kosztował więcej niż bluzka, bo chyba 40zł). W Kappahl'u jest promocja na bieliznę (3 w cenie 2), wzięłam więc te miętowe śliczności. Wracając do domu wstąpiłyśmy jeszcze do biedry i kupiłam w końcu nowy krem BB, za 12zł chyba. :)

Najgorsze jest to, że zabrakło mi czasu, żeby wstąpić do superpharm, (za dużo czasu w h&m, a trzeba było już lecieć do lekarza) w którym były (są) promocje -50% na poszczególne marki, o czym dowiedziałam się od koleżanki, niestety już jakiś czas po powrocie do domu..no nic, jakoś muszę to przeżyć. :c 

Byłam dziś u przyjaciółki, oddać pierwszą, a pożyczyć drugą część Greya. Lecę czytać.. :D


Pozdrawiam, Cherrr. :)


a zegarek pachnie Tobą..



piątek, 13 marca 2015

|| Darmowe kremiki z L'Occitane! || Duperelki ||



Jeśli któraś z was jeszcze o nich nie słyszała, albo jeszcze ich nie ma, to zostały ostatnie 2 dni, żeby to nadrobić! (promocja trwa do 15 marca) Wystarczy KLIK!, zapisanie się i możecie zgarnąć dwa kremiki z masłem shea, o pojemności 10ml, totalnie za darmo. :)

Ja osobiście poleciałam po nie już następnego dnia po tym, gdy zobaczyłam wpis u odcienie nude, której jeszcze raz wielkie dzięki. :)

Mi przypadły do gustu. Zapachy obu są dla mnie jak najbardziej ok. Różany jest taki lekki, a 'waniliowy' słodki i ciepły (mi osobiście pachnie jakimiś ciasteczkami z nutą różowej gumy orbit, tej dla dzieci. :D). Zawartość jest bardzo gęsta, lecz nie ma problemu z rozsmarowaniem. Krem dość szybko się wchłania, pozostawiając ręce gładziutkie i miłe w dotyku. Myślę, że na trochę wystarczą, bo nie trzeba go dużo, żeby nakremować całe ręce. Ogólnie jestem jak najbardziej na tak. :)

Przy okazji będąć już we Wrocławskiej Renomie natknęłam się na jakiś likwidujący się sklep z biżuterią. Wszystko po 5zł, 2zł i 1zł. Nie byłabym sobą, gdybym nie weszła popatrzeć na tanie duperelki. I tak w moje ręce wpadły dwa casy na telefon i dwie 'obrączki'. :)


'yolo' mówi samo za siebie... :D
Kupno białej było bardziej przemyślane- potrzebowałam czegoś, w czym będę mogła trzymać pieniądze i dokumenty w małej torebce, gdyż mój główny portfel jest jej wielkości. Znalazłam jeszcze lepsze rozwiązanie, bo aż 3 w 1- pieniądze, dokumenty i telefon. :D




Te maleństwa dorwałam po złotówce.



 Żeby nie wyglądały jak typowe obrączki, wzięłam takie, które trzymają się na górnej części palca. Już kilka razy byłam pytana o to, czy wygodnie tak nosić pierścionki- wygodnie. :)


Na paznokciach lakier z Avonu w kolorze Lavender Sky- będzie o nim w następnej notce. :)
Jak zwykle zabieram się do pisania za późno. Już po północy! Pędzę myć zęby, obejrzę odcinek The Big Bang Theory i lecę spać! 


Cherrr.





środa, 11 marca 2015

Kosmetyczny haul. :) || Podkład Revlon i niemiły psikus. ||

Wczoraj nareszcie dotarła do mnie paczka z jednego z internetowych sklepów z kosmetykami, na którą czekałam aż tydzień z powodu kilku utrudnień. Zamówienie robiłam razem z dwoma koleżankami. Chciałabym pokazać co takiego zawierała owa przesyłka. :)



Tak wygląda całość- jak zwykle więcej wydaje się przy zamawianiu i płaceniu. ;)


Koleżanka ze szkoły zamówiła sobie ten oto zestaw 12 pędzli firmy Delfa (45,90zł). Każdy pędzel jest osłonięty zabezpieczającą folią i włożony w kiepskiej jakości etui. Mają ładne "drewniane" rączki, całkiem miękkie włosie i prawie każdy jest inny. Są pędzle do pudru, do rozświetlacza, do cieni (myślę, że 2 z nich mogłyby się nawet nadać do blendowania), gąbeczka do cieni, pędzelki do ust, spiralka i grzebyczek do brwi (i rzęs?). Całość nie ma odpychającego, sztucznego zapachu jak to bywa w wypadku takich zestawów. Wystają z nich włoski, ale myślę, że po wytrzepaniu nie powinny już za dużo wypadać. Jak dla mnie, za tą cenę, zestaw wydaje się być całkiem niezły. ;)



Przyjaciółka z liceum zamówiła trochę więcej:
-szminki Makeup Revolution w kolorach Dazzle i Flashing (bardzo lubi te szminki :D)
-cienie do powiek Maybelline Exper Wear, Designer Chocolates 40Q
-rzęsy w paskach Ardell, Demi Wispies Black
-pędzel Hakuro H77
-kredkę do brwi Catrice w odcieniu 040
-podkład Revlon Nearly Naked w odcieniu 130 Shell

Na podkładzie chciałabym się zatrzymać- dostałam pozwolenie, aby wypróbować go przed nią. Tak więc wczoraj po południu nałożyłam go tylko na nos i policzki, aby sprawdzić czy kolor jest odpowiedni (mamy praktycznie taki sam kolor twarzy)- i tu plusik, idealnie jasny, bez różowych tonów. Dzisiaj jadąc się z nią spotkać pomalowałam nim całą twarz. Prezentował się tak:


Jak dla mnie wykończenie zbyt matowe, ale wiem, że dla wielu osób może być to plusem. Mi bardziej podobał się po kilku godzinach bycia na mojej twarzy, nie był tak suchy i nie podkreślał już tak bardzo suchych skórek. Ale nie to jest najważniejsze! Ten podkład zrobić mi na twarzy totalną masakrę. Już wczoraj na policzku pojawiła mi się sucha plamka, ale nie przejęłam się tym jakoś bardzo. Lecz dzisiaj po umyciu twarzy, zauważyłam, że prawie cała pokryta jest łuszczącymi się plamkami z suchych skórek. :( Przede wszystkim na nosie, policzkach i brodzie. Pierwszy raz moja skóra tak zareagowała na produkt do makijażu. Na szczęście nie ja zakupiłam ten produkt i trzymamy kciuki za to, że twarz N. tak na niego nie zareaguje. Jutro da mi znać co i jak. :)

EDIT: u N. podkład sprawdził się super- jest z niego baaardzo zadowolona. Nie zrobił jej nawet najmniejszego psikusa na twarzy (a mamy podobny typ cery). Tak więc można to podsumować tylko tym, że ile osób tyle opinii. :) Najlepiej przed zakupem go przetestować. :D 



Wracając do tematu zakupów- oczywiście największa część rzeczy jest moja. :D A więc:
-pędzle Hakuro: H85, H78 i H51
-szminka Makeup Revolution Sweetheart
-rozświetlacz do twarzy Technic High Lights
-czarne Invisibobble
-baza pod cienie do powiek Hean Stay On
-korektor w kremie Catrice Camouflage Cream 010 Ivory
-korektor pod oczy Essence Stay Natural 03 Soft Nude
-bibułki matujące E.L.F Shine Eraser
-top coat Seche Vite w dwóch rozmiarach (za którym taaaaak baaaardzo już tęskniłam!)

W prezencie za utrudnienia przy zamówieniu dostałam próbkę podkładku z Bourjois i błyszczyk do ust z Beauty uk.

To już wszystko. :) O swoich produktach napiszę, po ich przetestowaniu, przy okazji kolejnych postów. Jeśli jesteście czegoś szczególnie ciekawe dajcie znać w komentarzach. A teraz lecę już spać, dobranoc!

Cherrr.

poniedziałek, 9 marca 2015

Wiosna! || Czas rozpocząć włosomaniactwo. || Małe zakupy. ||




Wiosna!
Jak miło wyjść z domu nie musząc się wciskać w zimową kurtkę, szczelnie owijać szalikiem i trząść z zimna. Słońce tak cudownie grzeje od trzech dni. :)
Wraz z nadejściem ładniejszej pogody znalazła się gdzieś motywacja. I dzięki temu pojawia się w końcu kolejny post.
Ostanio dużo czytałam o pielęgnacji włosów. Zebrałam sporo informacji i mam zamiar porządnie wziąć się włosomaniactwo. Same włosy nie są w bardzo złym stanie, ponieważ ich nie prostuję, nie farbuję i ogólnie nie narażam na szkody. Niestety pomimo tego lecą mi z głowy garściami. Dlatego moim głównym celem jest powstrzymanie wypadania i pobudzenie ich wzrostu.

Poniedziałek- początek tygodnia i idealny dzień aby zacząć. Z rana wybrałam się do mojej prywatnej fryzjerki (mama M. :D), która ścięła mi zniszczone końcówki (które natworzyły się w przeciągu ponad pół roku od ostatniej wizyty), wysuszyła włosy na szczotkę i potraktowała je pięknie pachnącymi, profesjonalnymi kosmetykami (cały dzień co chwila wącham włosy- tak cudownie pachną! <3).




Dostałam też do wypróbowania mini szampon do włosów Rigenol zniszczonych firmy framesi: 




Oprócz tego dwa dni wcześniej kupiłam słynny Babydream. A dzisiaj odżywkę nie mniej znaną wśród blogerek odżywkę Jantar. 


Przy okazji złapałam za "AŻ" 3zł. Nivea Soft (Promocja w SuperPharm), zmywasz z essence i pędzelek tej samej firmy, który chyba nie był dobrym zakupem, ale to się jeszcze okaże. 



Z polecenia Red Lipstick Monster kupiłam też odżywkę Black Diamond Hardener firmy Golden Rose. Moje paznokcie od jakiegoś czasu przestały być takie jak kiedyś i zaczęły się rozdwajać. Mam nadzieję, że ta odżywka im pomoże. :) 

Mam nadzieję, że motywacja mi tak szybko nie ucieknie i że będę się trzymać swoich włosowych planów i że wystarczy jej także na napisanie kolejnego posta w niedługim czasie. :)

Pozdrawiam, Cherrr. :)