środa, 1 kwietnia 2015

Ulubieńcy, lecz nie marca. || Balsam do ust EOS. || Mała promocja. || Mały żarcik. ||

Hej!
Do tego posta zbieram się już 3 dzień. Musicie mi wybaczyć- rozłożyło mnie. :(
Katar, gardło boli, jakby ktoś przejechał po nim kilka razy tarką, męczący kaszel, a do tego ten okrooopny ból głowy. A tak dobrze się trzymałam, bo chora w tym sezonie byłam może ze 2 razy.
No ale jak tu się nie rozchorować, gdy za oknem TAKA pogoda?!
Wiatr (a raczej jakiś huragan), deszcz, grad, śnieg i szkoda, że jeszcze żaby na nas z nieba nie lecą.
Boję się jak ja pójdę w sobotę z koszyczkiem- przecież mi z niego wszystko wywieje, jak tak dalej będzie. :(
Ale kończmy już ten przykry temat pogody. :)

Jak obiecałam ostatnio- dzisiaj nie będzie paznokci, ani zakupów. :D
A głównymi bohaterami będą dwie, niewielkie kuleczki..a dokładniej balsamy do ust Eos.





Mój pierwszy Eos przywędrował do mnie kurierem w październiku. Był to ten o smaku/zapachu sweet mint. I cóż mogę powiedzieć? Miłość od pierwszego wejrzenia! No bo jak można nie pokochać takiej małej, pięknej kuleczki? W tak pięknym kolorze, a do tego z takim wnętrzem! <3 

Sweet mint to balsam do ust o zapachu (i jak dla mnie delikatnym smaku) słodkiej, ale świeżej i mroźnej mięty. Do tego po nałożeniu go na usta możemy ten subtelny chłód poczuć. Nie jest to takie uczucie jak przy błyszczykach 'powiększających' usta, nie jest to mrowienie. Dla mnie jest to o wiele przyjemniejsze. Czuć po prostu przyjemny chłodek przez kilka-kilkanaście minut od nałożenia, później uczucie mija. Wiadomo, że znajdą się osoby, którym nie będzie to pasowało, ale dla mnie jest cudowne.

Blueberry Acai zamówiłam ostatnio, ponieważ moja miętka powoli się kończy i chciałam też spróbować czegoś innego, ponieważ jest tyyyle różnych wersji! :)



Co tym razem? Kolejna przeurocza kuleczka, za to bardziej niebieska. Zapach? Taki jagodowy, może ciut jak jagodowy jogurt. Ale nie do końca. Nie miałam nigdy do czynienia z jagodami acai- może tak właśnie pachną. W każdym razie zapach słodki, delikatny i przyjemny. Smak także delikatnie słodki. Darzę go taką samą miłością, choć brakuje mi odrobinę tego przyjemnego chłodku. :D 


Kolor samego balsamu jest taki sam w przypadku każdego zapachu- delikatnie żółciutki. Na ustach niewidoczny, daje minimalny połysk. Myślę, że nadałby się także dla mężczyzn.
Kształt jak widać- dla mnie bardzo wygodny, choć można nim trochę wyjechać poza kontur ust. Za to nie trzeba pchać palucha do środka.



Konsystencja balsamów jest zbita, nie zmienia się z czasem. Wystarczą dwa pociągnięcia, aby na ustach została cienka warstewka produktu. Choć muszę się przyznać, że gdy go dostałam, siedziałam i jeździłam nim po ustach ze 100 razy, takie to było dla mnie fajne. :D W sumie nadal jest..
Dzięki tej konsystencji balsam jest naprawdę wydajny. Miętkę mam jakieś pół roku, a naprawdę jej nie oszczędzałam, bo często wpadałam w trans smarowania się nią po ustach.. :D Teraz jest już na wykończeniu i sięgam po nią rzadziej. I tu jeden malutki minusik- przy końcówce ciężko się nim posmarować, bo robi się całkiem płasko. Ale oj tam... dla chcącego nic trudnego. :))

Na końcu powiem kilka słów o tym, co może powinno być na początku. Ale z tymi balsamami jest tak, że zwraca się na nie uwagę przez kształt, kolor i zapach, a dopiero później zajmuje się resztą. :D
Ale i tu jak dla mnie super! Balsamy są w 95% organiczne, a w 100% naturalne. Ma w sobie masło shea, olejek jojoba i witaminę E. Nie zawiera za to parabenów, glutenu i wazeliny. Z tego powodu ani zapach, ani smak nie są nawet w najmniejszym stopniu chemiczne. A tego baaaardzo nie lubię w produktach do ust. :(
Działanie? Jak dla mnie bardzo fajnie. Jeśli o nim nie zapomnę nie mam problemów ze spierzchniętymi wargami. A gdy zdarzy mi się zapomnieć, mogę nim usta odratować, nakładając go ciut więcej. Daje wtedy uczucie ulgi i nadaje miękkości wargom. A usta fajnie się regenerują.
Moje usta są dość wymagające, bardzo szybko potrafią stać się niefajne, do tego lubię je przygryzać. Z balsamikami Eos polubiły się baaaardzo. Wiem, że nie dla każdego będą wystarczające pod względem pielęgnacyjnym i że jest pewnie kilka balsamów do ust o lepszym działaniu. Ale moim zdaniem warto spróbować- kto wie, może wasze usta polubią je tak bardzo jak moje? :))




Takie małe porównanie na koniec- jak wygląda nowy, a jak wygląda miętka po pół roku. Muszę ją teraz oszczędzać. :D Ale na pewno zaopatrzę się w nią jeszcze kiedyś. :)
Można je kupić na allegro (tu uważałabym na podróbki, które ponoć się zdarzają), stronach takich jak mintishop czy kosmetykizameryki. Ale od niedawna powstała także oryginalna strona producenta w polskiej wersji i tu mamy najniższe ceny, bo niecałe 20zł, a aktualnie są do tego w promocji. KLIK.


Dla wytrwałych mała promocja: http://www.goodies.pl/content/17-prima-aprilis
Darmowa przesyłka na zamówienia od 25zł. Do końca dzisiejszego dnia.
Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam kiedy wcześniej napisać posta- okna na święta się same umyć nie mogły, a mama nie popuściła. </3 
Ale zostały jeszcze 2h. Ja zaraz lecę zamówić sobie jakieś nowe woski. :D 


I jeszcze przy okazji Prima Aprilis- Lush postanowił zrobić sobie niezły żart z Panów. :D KLIK!
Mój się nabrał. Nie zwrócił uwagi na to, że broda wyrasta w 30 sekund po nałożeniu produktu (a może to go właśnie tak zachęciło!) i nie popatrzył na skład, w którym widnieje masło orzechowe i, uwaga, wyciąg z drwala. :D W każdym razie chętny był na to, abym napisała do bratowej, która jest w Anglii, aby kupiła mu ten cudowny produkt. :D 

A! 1 kwietnia to także imieniny Grażyny, także mojej mamy. 100 lat wszystkim Grażynom! :)

Na koniec chciałabym jeszcze życzyć wszystki spokojnych i Wesołych Świąt. Smacznego jajka! I żeby pogoda na Dyngusa dopisała (bo już w tamtym roku nie było za ciekawie.)

Jutro zamierzam odwiedzić biedrę, może coś mi wpadnie w ręce..
A teraz lecę, do następnego posta! :)


Cherrr.



29 komentarzy:

  1. Mnie te jaja jakoś nie kuszą. Wolę zwykłe sztyftu do ust lub masełko Nivea:)
    Gdzie mycie okien jak takie deszcze, bez sensu to przecież;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile gustów tyle kosmetyków. :D
      To samo mówiłam mamie, ale była nieugięta- "takie brudne na święta być nie mogą"!
      Muszę jej przyznać rację, że wyglądają teraz dużo lepiej, pomimo tego, że już na nie napadało...:D

      Usuń
  2. mam Eos o zapachu summer friuts i baaardzo się polubiliśmy, na lato mam zamiar kupić właśnie tak zachwalaną miętkę sweet mint. Muszę przyznać, że design tych opakowań bardzo do mnie przemawia - zdaję sobie sprawę, że za niższą cenę, znajdziemy wiele podobnie działających produktów do ust.... ale to opakowanie.... :) co tu dużo mówić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam jeszcze zamówić o zapachu granata z maliną, ale suma za zamówienie w końcu wyszła wyższa niż powinna i odpuściłam na razie. :D A co do opakowań, to prawda- nie ma co się oszukiwać, to ciągnie przede wszystkim. :))

      Usuń
  3. Też lubię Eosy, mam wymagające usta więc nie powiem działanie nie jest aż takie mega, ale mimo wszystko bardzo przyzwoite. W dodatku są wydajne, ładnie wyglądają i pachną. Moim zdaniem się opłaca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama tez Grażyna;) najlepszego dla Twojej:)

      Usuń
    2. Nie jest mega, ale myślę, że przy codziennej pielęgnacji ust na pewno wystarczające. Jeśli nie zapomnę posmarować ust przed wyjściem na wiatr czy mróz- wszystko jest w porządku. :)
      Dziękuję w imieniu mamy. :D

      Usuń
  4. Niedawno kupiłam taka kuleczke podróbke w biedronce ale nie mam na razie porównania z tymi wiec się nie wypowiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam gdzieś już biedronkową wersję. Ale ogólnie jak Ci się podoba ? :)

      Usuń
  5. Widziałam już kilka pozytywnych recenzji tych balsamów ale nadal nie wiem czy się zdecydować. Moje usta lubią się mocno wysuszać szczególnie na zmiany pór roku więc nie wiem czy wystarczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet jeśli nie będzie u Ciebie sprawdzał się jakoś mocno nawilżająco, to myślę, że i tak warto zamówić i spróbować, bo może jednak. :) A jeśli nie, to uwierz, że na pewno z chęcią będziesz go używać w momentach, w których Twoje usta będą w lepszym stanie- ten zapach i opakowanie przyciągają! :)

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc opakowanie jakoś bardzo mi się nie podoba. Ot takie jajko kolorowe :D Gdyby było w kształcie diamentu to z pewnością bym się nie zastanawiała ;p

      Usuń
  6. ja i tak moge stosowac tylko nivea:(

    OdpowiedzUsuń
  7. Użyłam kiedyś u koleżanki truskawkowego jajeczka :) bardzo misie spodobało,smak,zapach <3 Szkoda mi wydać 20 zł na balsam do ust ale jak polece do USA to kupie chyba każdy smak <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem 20zł to nie taka tragedia, bo czasami potrafię wydać więcej na gorsze pierdoły. A jeśli wybierasz się do USA to zazdroszczę baaaardzo! <3

      Usuń
  8. Nie mam jeszcze swojego eosa, ale wszystko przede mną ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To powiem tyle, że przed Tobą tylko to, co najlepsze. :D

      Usuń
  9. Eoski - wspaniałe mazidełka :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie miałam EOS, mam Balmi, ale jeszcze nie otwarte, bo mam tyle balsamów, że Balmi czeka na swoją kolej, już nie mogę się doczekać, bo tak słodko wygląda. :D
    Zajrzyj do mnie jeśli chcesz. :)
    http://maly-swiat-kolorowki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Balmi też mnie ostatnio kusiły, ale już i tak za dużo zamówiłam, więc odłożyłam to na następne zakupy. :D

      Usuń
  11. Świetne są, pierwsze jajo zjadł mój piesek też mu smakowało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, to dobrze, że chociaż mu smakowało. :D

      Usuń
  12. Lubię te jajeczka :) Nie są moim numerem jeden jeśli chodzi o pielęgnacyjne właściwości, ale przyjemność płynąca z ich używania jest naprawdę wielka :)
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się- nie są na pierwszym miejscy pod względem pielęgnacji. Ale pod względem przyjemności z używania, patrzenia i wąchania- przebijają wszystko. :D

      Usuń
  13. Mam podróbkę Eosa, ale kusi mnie też i oryginał :)

    OdpowiedzUsuń